Świąteczne uroczystości w Szkole Podstawowej w Czersku Świeckim.
w Czersku Świeckim.
Betlejemskie Światełko Pokoju, Jasełka, wspólny opłatek, świąteczne upominki - tyle atrakcji jednego dnia mieli uczniowie Czerskiej podstawówki.
Wtorek, ostatni dzień nauki w Szkole Podstawowej w Czersku Świeckim, liczącej pięćdziesięciu jeden uczniów już od samego rana był dniem niezwykle uroczystym. W powietrzu dało się wyczuć atmosferę napięcia i radosnego oczekiwania. Krzątanina, ostanie próby, dopracowywanie dekoracji. W końcu wszystko było dopięte na ostatni guzik. Pierwszą z atrakcji po raz kolejny już było Betlejemskie Światełko Pokoju. Przywiezione przez przedstawicieli 7 Drużyny Harcerskiej Imienia Szarych Szeregów z Osia, na czele z Henrykiem Porożyńskim. Przesłanie tegorocznego Światła Pokoju brzmi "Wszyscy rodzimy się do służby" . - Jak sama nazwa mówi ,jest to symbol pokoju, wzajemnego zrozumienia poszczególnych ludzi i narodów. Jest znakiem nadziei życia pozbawionego konfliktów. Harcerze, po przez roznoszenie Betlejemskiego Ognia po swoim regionie czy najbliższej okolicy, pełnią służbę, ulepszają świat. Pokazują, że idea bezinteresownej pomocy rozwija świat i każdego z nas z osobna – mówił pan Porożyński.
Tradycją tutejszej szkoły jest również doroczny konkurs międzyklasowy „Świąteczny wystrój klasy”. Dzięki temu wszystkie sale zyskały świąteczny urok i blask. Tym samym umilały czas oczekiwania na święta. Właśnie dziś zostały ogłoszone wyniku konkursu. Po raz kolejny najpiękniej wystrojoną salą okazała się ta przygotowana przez uczniów klasy II i III pod okiem nauczycielki Reginy Sielskiej.
Punktem kulminacyjnym były Jasełka w wykonaniu uczniów tej szkoły. Przygotowane pod kierownictwem katechetki Doroty Chmielewskiej. Przedstawienie, fragmentem pisma świętego zapoczątkował proboszcz tutejszej parafii Franciszek Behrendt. Wśród oglądających byli nie tylko uczniowie i nauczyciele ale również mieszkańcy wsi. Wszystkich poruszyły współczesne teksty zapożyczone z codziennego życia. Na przykładzie jednego zwykłego pączka, jako daru dla Jezuska, miały one uzmysłowić ludziom, że nie cena prezentu jest ważna, a fakt że płynie on z głębi serca. Podarek tym jest cenniejszy i tym więcej wart, kiedy osoba sama nie ma za wiele, a mimo to potrafi podzielić się z innymi. Po pełnych wzruszenia jasełkach, jak obyczaj stary karze, dyrektor tutejszej podstawówki Beata Manikowska – Klajborzapoczątkowała wspólne dzielenie się opłatkiem. I choć ks. proboszcz, z uwagi na panującą grypę i wirusy zasugerował składanie sobie życzeń bez buziaków i całusów, to mało kto się do tego stosował. Widać był, że panuje tu bardzo kameralna, prawie że rodzinna atmosfera. A dzielenie się opłatkiem nie jest tyko przykrym obowiązkiem wynikającym z tradycji, a przyjemnością i wyróżnieniem. Wszyscy wokół radośnie się przepychali i nawoływali, tak aby wśród świątecznego rozgardiaszu, broń Boże nikogo nie pominąć przy składaniu życzeń. – Myślę, że to wynika z racji stosunkowo niewielkiej liczebności naszej placówki. Uczęszcza do niej pięćdziesiąt jeden dzieci. Średnio w każdej klasie jest po ośmiu, dziewięciu uczniów. Najliczniejszą grupę stanowi tak zwany oddział zerowy. W sumie pracuje tu trzynastu nauczycieli z tego tylko połowa jest każdego dnia. Pozostali dojeżdżają na kilka godzin np. na lekcje wf . Do tego dochodzą dwie panie z obsługi. To jest cała nasz szkoła. A więc trudno abyśmy się wszyscy nie znali. Tworzymy taką małą kameralną szkołę i czujemy się prawie jak w rodzinie – mówi jedna z nauczycielek Edyta Podgórska. Na zakończenie wszystkie dzieci zostały obdarowane świątecznymi upominkami.
Data dodania 15 lutego 2019