Dziś jest wtorek 07 maja 2024 r. Godzina 07:00 Imieniny Augusta, Gizeli, Ludomiry

Rajd konny po terenie i okolicach gminy Jeżewo

Rajd konny po terenie i okolicach gminy Jeżewo

Rajd konny po terenie i okolicach gminy Jeżewo

Stadnina koni „Huzar” z Nowego była organizatorem konnego rajdu jadącego między innymi po terenie i okolicach gminy Jeżewo

Stadnina koni „Huzar” z Nowego  zawsze w ostatni weekend sierpnia organizuje rajd konny. Trasa wiedzie leśnymi ścieżkami Borów Tucholskich. Uczestnicy rajdu galopowali między innymi również po terenie i okolicach naszej gminy. Rajd trwa cztery dni. W tym roku jest organizowany już po raz XIV. Bierze w nim udział dziewiętnaście osób jadących na koniach indywidualnie. Do tego kilka osób jedzie na wozie taborowym. Wóz głównie służy jako środek transportu. Jadą na nim bagaże oraz suchy prowiantu, dla ludzi i dla koni. Trasa jest podzielona na jednodniowe odcinki liczące po około trzydzieści kilometrów. Wyprawa zaczyna się w czwartek przy stadninie koni Huzar w Nowem. Na pierwszym odcinku koniarze maszerowali z Nowego do Starej Huty. Drugiego dnia szli ze Starej Huty do Gródka. Tu nocowali w domkach letniskowych na terenie Gospodarstwa Agroturystycznego ”Czarna Podkowa”. Jak mówią uczestnicy rajdu, był to najtrudniejszy etap, ponieważ dosłownie przez cały dzień padał deszcz. Kolejnego dnia trasa wiodła z Gródka przez Czaple do Ciemnik. Tu cała konna brać na nocleg zatrzymała się na posesji pana Krzysztofa Piórkowskiego. Ostatni niedzielny etap to powrót z Ciemnik do Nowego. Każdy rajd ma podobno specyficzny klimat i specyficzną atmosferę. Tworzą ją między innymi gospodarze goszczący uczestników konnej wyprawy. My mogliśmy zasmakować, trochę tego „rajdowego” życia na wspólnym ognisku u państwa Piórkowskich. Na nieco już zziębniętych koniarzy czekał cały garnek pysznej domowej grochówki. To tak na rozgrzewkę. Później przyszedł czas na wspólne pieczenie kiełbasek i pajdę drożdżówki z zakruszynkami na deser. Kiedy już wszyscy trochę ochłonęli, najedli się, a rozsiodłane konie raczyły się sianem, my mieliśmy okazję porozmawiać. Głównodowodzącym całej wyprawy i właścicielem stajni Huzar jest pan Marcin Lewandowski. - Raz w roku organizuję taki rajd. Uczę na tych wyprawach, prawdziwego życia biwakowego i odpowiedzialności. Za równo za siebie jak i za konia. Każdy ma przydzielonego swojego konia i musi o niego dbać. I to najpierw zadbać o konia. Napoić go, nakarmić, znaleźć mu miejsce na postoju. A dopiero potem może zająć się swoimi potrzebami. Pokazuję też, że obcowanie z przyrodą i współpracowanie z nią daje pozytywne efekty – mówił organizator wyprawy. Warto wspomnieć, że  ojciec, bracia i syn pan Marcina, również są zapalonymi miłośnikami koni i biorą udział we wszelkich konnych imprezach w okolicy. Najmłodszym  uczestnikiem rajdu, jest ośmioletni Filip. – Jeszcze w ubiegłym roku jechałem na wozie. No i wtedy mówiłem, że jest fajnie. W tym roku po raz pierwszy jadę na koniu i mogę powiedzieć, że jest o wiele fajniej i ciekawiej. Na wozie się tylko siedziało i jechało. Teraz trzeba dbać o konia, karmić go, poić, osidłać. Po prostu  współpracować z nim i to jest dopiero frajda. – opowiadał Filip. Pozostali dopowiadają, że podczas tych wypraw doświadcza się naprawdę niezapomnianych wrażeń. Tutejsze lasy leżące na terenie Borów Tucholskich. To przepięknie pejzaże. Urozmaicony teren pełen przeróżnych akwenów wodnych. Większych i mniejszych pagórków i dolin. Można poić konie wprost z jeziora. A nawet, przy sprzyjającej pogodzie, pluskać się z nimi w wodzie. Z dość wysokiego końskiego grzbietu świat wygląda inaczej. Bez ograniczeń podziwia się łono natury. To, że liście, czy źdźbła traw, nie koniecznie mokrych, smagają gdzieś po ciele, też jest atrakcją. Tu ptaszek nad uchem zaśpiewa. Gdzieś dalej stado sarenek wystraszonych tupotem końskich kopyt. Przebiegnie zaledwie kilka metrów przed orszakiem. I to są niepowtarzalne chwile – opowiadają uczestnicy rajdu. Atrakcją są podobno, nawet same noclegi. Podczas rajdów śpi się przeważnie pod śpiworem na sianie. Luksusem są domki letniskowe w „Czarnej podkowie”. Po drodze, żeby przez cały czas nie było tak samo, jest zmieniane tempo jazdy. Koniarze uczą się musztry konnej. Śpiewając przy tym pieśni patriotyczno – żołnierskie. Czasem celowo orszak zboczy gdzieś w leśne knieje. To wszystko składa się na uatrakcyjnienie wyprawy. Wieczorami, na postojach, tak jak teraz, rajdowcy spotykają się przy ognisku. Bratają się z gospodarzami i wspólnie śpiewają piosenki żołnierskie i patriotyczne.

Niektóre fragmenty zapożyczone z Czasu Świecia 

Data dodania 15 lutego 2019

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij