ogłoszenia
1075 OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE – Jeżewo 16 sierpnia 2015
Intencja modlitewna na sierpień: Abyśmy zapominając o sobie, umieli stawać się bliskimi dla wszystkich, którzy znajdują się na peryferiach społeczeństwa.
1. Świątynię na przyszłą niedzielę przygotowują Parafianie z ulic Brzozowej i Sosnowej. Sprzątanie rozpoczynamy w sobotę o godz. 09:00.
2. Przed ołtarzem Matki Bożej Nieustającej Pomocy można składać podpisy w sprawie reformy prawa Unii Europejskiej odnośnie cierpienia prześladowanych chrześcijan i w sprawie uchodźców krzywdzonych i zabijanych z powodu przynależności religijnej.
3. Msza św. dożynkowa Gminna będzie w niedzielę 30 sierpnia o godz. 15:00. Na Mszę św. dożynkową przed ołtarzem proszę o przygotowanie pięknego bukietu z kłosów zbóż. Po Mszy św. dożynkowej przemarsz z orkiestrą do teren naszej szkoły i festyn – Zapraszamy.
17 sierpnia – Poniedziałek – św. Jacka
16:30 śp. Marcin ( z okazji urodzin)
17:30rez. Siostra Przełożona
18 sierpnia – Wtorek –
16:30 Msza św. Sióstr
17:30 śp. Magdalena Bojanowska (10 r. śm.), Feliks i zmarłych z rodziny
19 sierpnia – Środa – 16:00 Różaniec – prowadzą Róże Źywego Różańca
16:30 śp. mąż Jan Dembek, rodziców z obojga stron, bracia Walter i Jan
Po Mszy św. Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
17:30 śp. Hanna Cerkowska ( z ofiar pogrzebu)
20 sierpnia – Czwartek - św. Bernarda opata
16:30 śp. Zbigniew Kowalski
17:30 śp. Przemysław Czajka (4 r. śm.)
21 sierpnia – Piątek – św. Piusa X
15:00 Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego –
Msza św. śp. Janina, Bolesław, Adam Kandulscy i dziadków Karp
17:30 śp. Stefan Rakowski (26 r. śm.)
22 sierpnia – Sobota –NMP Królowej
17:30 śp. Stanisław Skrobiszewski
23 sierpnia – XXI NIEDZIELA ZWYKŁA
07:30 Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP
08.00 śp. Anastazja Kasica ( z okazji urodzin)
10:00 Msza św. dziękczynna w 30 r. ślubu Grażyny i Mariana Łagódka
15:00 Buśni: śp. Stanisław Szatkowski, Irena, Aleksander Kępczyk
16:30 śp. Wojciech Glaza ( z okazji urodzin)
Biuro Parafialne jest czynne w dni powszednie po wieczornych Mszach świętych
Nr konta rachunkowego Parafii Świętej Trójcy w Jeżewo: Bank Spółdzielczy w Nowem Nad Wisłą Oddział Jeżewo 46 8173 0005 2003 0000 2756 0001
Matka Zbawiciela „po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”.
Wydawałoby się, że jest to prawda prosta, w rzeczywistości jednak wszelkie rozważanie mające za przedmiot pochodzenie i koniec ludzkiego bytu są dla naszego umysłu pełne mroków. Człowiek czuje się o wiele swobodniej w rozważaniach o teraźniejszości, a jednak jakaś przemożna potrzeba każe nam cofać się ku prapoczątkom i wybiegać naprzód ku ostatecznym wypełnieniom. To prawo wszelkiej myśli stosuje się również do rozważań nad Maryją. Jej Niepokalane Poczęcie przeniosło nas wstecz, ku pierwszej chwili jej doczesnego istnienia. Pojęcie Wniebowzięcia z kolei stawia nas w obliczu Jej końcowego stanu.
Wydawałoby się, że jest to prawda prosta, w rzeczywistości jednak wszelkie rozważanie mające za przedmiot pochodzenie i koniec ludzkiego bytu są dla naszego umysłu pełne mroków. Człowiek czuje się o wiele swobodniej w rozważaniach o teraźniejszości, a jednak jakaś przemożna potrzeba każe nam cofać się ku prapoczątkom i wybiegać naprzód ku ostatecznym wypełnieniom. To prawo wszelkiej myśli stosuje się również do rozważań nad Maryją. Jej Niepokalane Poczęcie przeniosło nas wstecz, ku pierwszej chwili jej doczesnego istnienia. Pojęcie Wniebowzięcia z kolei stawia nas w obliczu Jej końcowego stanu.
Ku szczytom nieba podąża
Maryja, jasna jutrzenka,
Wspanialsza blaskiem od słońca
I od księżyca piękniejsza.
(z hymnu na Godzinę Czytań uroczystości Wniebowzięcia NMP)
1. HISTORIA WNIEBOWZIĘCIA
Maryja, jasna jutrzenka,
Wspanialsza blaskiem od słońca
I od księżyca piękniejsza.
(z hymnu na Godzinę Czytań uroczystości Wniebowzięcia NMP)
1. HISTORIA WNIEBOWZIĘCIA
Zdumiewającym jest fakt, że w Piśmie Świętym nie ma żadnej wzmianki o Wniebowzięciu. Nowy Testament nie wspomina nawet o śmierci Maryi. Ostatnia relacja o Jej ziemskim życiu, pochodząca z Dziejów Apostolskich, mówi o tym, że Matka Jezusa - wraz z uczniami – trwała na modlitwie w Wieczerniku, w oczekiwaniu na Ducha Świętego (Dz 1,14). Dalej musimy się oprzeć tylko na opowiadaniach wywodzących się z tradycji jerozolimskiej albo efeskiej, które mówią o Jej „zaśnięciu”.
Tradycja jerozolimska – której świadkiem jest mozaika „Zaśnięcia” z łuku tryumfalnego bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie oraz większość ikon przedstawiających Zaśnięcie NMP – uczy nas, że nie była to zwykła śmierć.
a. zaśnięcie /koimesis/
Była to śmierć niezwykła, ponieważ poprzedzona wielką tęsknotą Maryi za spotkaniem z Chrystusem. Starożytny apokryf zwanego Transitus Józefa z Arymatei powie: „w drugim roku po wniebowstąpieniu Chrystusa, [...] Maryja - płonąc pragnieniem [spotkania] Chrystusa - gdy była sama w swoim mieszkaniu, poczęła płakać”. Któż z nas umiałby tęsknić za spotkaniem z Panem tak intensywnie jak Maryja?
Była to śmierć niezwykła, ponieważ następowała w obecności apostołów. Krótko przed jej nadejściem do Jerozolimy - gdzie na Górze Syjon mieszkała Matka Pana - przybyli prawie wszyscy Apostołowie (za wyjątkiem Tomasza, który nie zdążył na czas podobnie jak w dniu Jezusowego zmartwychwstania) [Transitus Melitona z Sardes, II,1.3].
Była to wreszcie śmierć niezwykła, bo przy Maryi zjawił się sam Chrystus. Gdy nadeszła niedziela, o godzinie trzeciej – podobnie jak Duch Święty zstąpił w obłoku na apostołów - tak zstąpił Chrystus z mnóstwem aniołów. „Pan ją pozdrowił, wziął świętą jej duszę, oddał w ręce Michała, [...]. My natomiast, apostołowie ujrzeliśmy duszę Maryi,[...], a miała ona doskonałą formę człowieczą, tyle że nie miała kształtu ani kobiety, ani mężczyzny, a jedynie była obdarzona podobieństwem wszelkiego ciała, a blask jej był siedmiokroć większy [od słońca]” (Transitus R, XXXV). Mozaika rzymska z Santa Maria Maggiore przedstawia w tym momencie duszę Maryi w postaci maleńkiego dziecka, od stóp do głowy owiniętego w śmiertelne przepaski i podtrzymywanego na dłoni Chrystusa.
b. pogrzeb
Po śmierci Maryi apostołowie - przy śpiewie psalmów - ponieśli jej święte ciało na marach z góry Syjon w kierunku Doliny Jozafata. „A Piotr zaintonował hymn: ‘Wyszedł Izrael z Egiptu, alleluja’ (Transitus, XXXVII). Tak to „apostołowie niosąc Maryję doszli do Doliny Jozafata, na którą wskazał im Pan, i złożyli ją w nowym grobowcu, i zamknęli grób. Sami zaś siedli przy wejściu do grobowca, jak nakazał im Pan” (por. Opowieść Jana Teologa o uśnięciu świętej Bogurodzicy, XLVIII).
c. wniebowzięcie
„I poprzez trzy dni słyszano głosy niewidzialnych aniołów, którzy chwalili Chrystusa [...], a gdy wypełnił się trzeci dzień, zamilkły głosy, z tego więc poznali wszyscy, że drogocenne jej ciało zostało przeniesione do raju (Opowieść Jana Teologa o uśnięciu świętej Bogurodzicy, XLVIII).
„Wtedy wielce błogosławiony Tomasz niespodziewanie został przywiedziony na Górę Oliwną i ujrzał jak najświętsze ciało dążyło do nieba, [...] przepaska, którą opasali apostołowie najświętsze ciało, została zrzucona z nieba błogosławionemu Tomaszowi. Podniósł ją, ucałował i składając Bogu dzięki, ponownie udał się do Doliny Jozafata” [Transitus Józefa z Arymatei, XVII]. Zastał tam czuwających apostołów, których zapytał: „‘Gdzie złożyliście jej ciało?’ Oni wskazali palcem grób. On zaś rzekł: ‘Nie ma tam ciała zwanego najświętszym’[...].Wtedy prawie już zagniewani przystąpili do grobu, który był na nowo wykuty w skale, podnieśli kamień, ale gdy nie znaleźli ciała, nie wiedzieli, co rzec, bo przekonały ich słowa Tomasza” (Transitus Józefa z Arymatei, XIX).
2. POWODY WNIEBOWZIĘCIA
Co było przyczyną Wniebowzięcia? Pierwszą przyczyną była wiara Dziewicy z Nazaretu. To ona była podstawą wielkości Maryi. „Błogosławiona [jest], która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana”.
Drugą przyczyną Wniebowzięcia było jej Niepokalane Poczęcie. Skoro Matka Chrystusa była poczęta bez grzechu, to w konsekwencji nie podlegała też prawu śmierci; śmierć bowiem jest skutkiem grzechu pierworodnego. Między innymi z tego powodu św. Efrem Syryjczyk opisuje Maryję jako ideał piękna: „Jest Ona święta w swym ciele, piękna w swym duchu, przejrzysta w swych myślach, szczera w swojej inteligencji, doskonała w swych uczuciach, czysta, wytrwała w swych postanowieniach, niepokalana w swoim sercu, nadzwyczajna, pełna wszelkich cnót” (Hymny do Dziewicy Maryi 1, 4).
Trzecią przyczyną Wniebowzięcia było jej Boże macierzyństwo. Jej ciało zostało w szczególny sposób uświęcone, ponieważ Maryja poczęła, nosiła i wydała na świat Syna Bożego. Do nikogo z ludzi - tak jak do Maryi - nie odnoszą się słowa św. Pawła z Listu do Galatów: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). „Niemożliwym było, aby Twoje ciało, to naczynie godne Boga, w proch się rozsypało po śmierci” (św. German, patriarcha Konstantynopola + 732). Jan Damasceński dopowie: „Wypadało, aby Ta, która w swym łonie nosiła Stwórcę, gdy był Dziecięciem, została przyjęta do Boskich przybytków” (Homilia II o Zaśnięciu, 14).
Czwartą przyczyną Wniebowzięcia było też całe życie Maryi ściśle zjednoczone ze swoim Synem. „Matka i Syn są głęboko zjednoczeni w walce z piekielnym wrogiem, aż do całkowitego zwycięstwa nad nim. Wyrazem tego jest w szczególności przezwyciężenie grzechu i śmierci, a zatem pokonanie tych wrogów, których św. Paweł wymienia zawsze razem (por. Rz 5, 12. 15-21; 1 Kor 15, 21-26). Dlatego tak jak chwalebne zmartwychwstanie Chrystusa było ostatecznym znakiem tego zwycięstwa, tak uwielbienie Maryi, także w dziewiczym ciele, stanowi ostateczne potwierdzenie Jej pełnej solidarności z Synem, zarówno w walce, jak i w zwycięstwie (Benedykt XVI, Światło Maryi rzuca blask na dzieje całej ludzkości. Rozważanie przed modlitwą ‘Anioł Pański’. Castel Gandolfo - 15.08.2007).
Wiara we Wniebowzięcie - kiedy się ją oczyści z wszystkich doczesnych lub materialnych wyobrażeń - odpowiada utajonemu życzeniu naszego rozumu. Nasz umysł jest przecież przekonany, że nie świadczyłoby dobrze o mądrości Stwórcy, gdyby miał On unicestwić to, co sam uczynił, zwłaszcza w tak kluczowym punkcie swojego dzieła, jakim jest jedność duszy i ciała. Dlatego też Bóg - po pewnym okresie próby i rozdzielenia - wykończył swoje dzieło na wyższym poziomie, podobnie jak malarz, który - pewny swego kunsztu - poprawia swoje pierwsze płótna.
3. ROCZNICA ZWYCIĘSTWA WNIEBOWZIĘTEJ (ROK 1920)
W Polsce święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wiąże się dodatkowo z „Cudem nad Wisłą”, który miał miejsce w roku 1920. Kiedy - po kapitulacji Niemiec na koniec I wojny światowej - rząd radziecki unieważnił ustalenia pokoju brzeskiego i rozpoczął operację zbrojną, dla wszystkich było jasne, że Armia Czerwona ma za zadanie wesprzeć ferment rewolucyjny ogarniający Europę Środkową. Generał Tuchaczewski – w odezwie skierowanej do czerwonoarmistów - pisał: „Towarzysze! Runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu. Legli nasi wrogowie. Wy teraz wolni, ale oto tam, na Zachodzie ciemiężona i krępowana brać Wasza ręce ku wam wyciąga. [...]. Po trupie Polski wiedzie droga do światowej rewolucji”.
Pośród zmiennych losów tamtej polsko-bolszewickiej wojny - poza planami opracowanymi przed generałów obu walczących stron - wydarzyły się też rzeczy niezwykłe. Dotyczy to przede wszystkim zdarzeń, które miały miejsce w okolicy dnia Wniebowzięcia NMP, 15 sierpnia 1920 roku.
„Ach! Cóż to było za piękne posunięcie – pisał kapitan Charles de Gaulle. Nasi Polacy jak gdyby przypięli skrzydła, aby je wykonać; ci sami żołnierze, przed tygodniem wyczerpani fizycznie i moralnie, biegną naprzód, pokonują dziennie czterdziestokilometrowe etapy”.
W krytycznym dla Polski momencie duchowym centrum ojczyzny była Jasna Góra. Pod koniec lipca zebrani tam biskupi ponowili akt oddania się Matce Bożej, Królowej Polski. Dnia 7 sierpnia rozpoczęto tam modlitwę błagalną, a 12 i 13 sierpnia na placu pod jasnogórskim szczytem leżały krzyżem dziesiątki tysięcy ludzi. I oto, dnia 15 sierpnia, na zakończenie nowenny, zgromadzeni na Jasnej Górze Polacy usłyszeli radosną wieść: wróg został pokonany.
„Cud nie powstaje z niczego, nie wyrasta na nieużytkach jałowych. Cud sierpniowy zrodził się pod opieką Boską, z męki samotnego Wodza i ze zbiorowego , krwawego, ofiarnego wysiłku żołnierza. Jest to istotnie cud niespożytej mocy ducha polskiego, która spętana w niewoli drzemała, a obudzona do życia piorunem spadła na ponawianą próbę narzucenia jarzma” (W. Pobóg-Malinowski).
Bitwa warszawska przeszła do historii jako jedna z ważniejszych w historii świata. Dla Polaków był to bowiem bój o „być albo nie być” Polski. Po raz pierwszy od chwili powstania niepodległego państwa polskiego, zjednoczyła cały naród. Wyleczyła wielu polskich zwolenników komunizmu ze wszystkich sympatii i złudzeń. Pozwoliła budować demokratyczną ojczyznę. Ofiara żołnierza polskiego ocaliła od totalitaryzmu komunistycznego nie tylko Polskę, ale i Europę. Uratowała Europę niejako wbrew jej własnej woli.
Umożliwiła wychowanie młodego pokolenia Polaków w patriotyzmie. Jakimś świadectwem tego była osoba Witolda Gombrowicza, któremu rodzice nie pozwolili wówczas pójść do wojska, o czym później tak pisał: „Byłem upokorzony – byłem zbuntowany – te przygody pchnęły mnie w anarchię, w cynizm i po raz pierwszy zwróciłem się przeciw ojczyźnie, przeciw państwu [...] Nie miałem prawa być patriotą, skoro uchylałem się od wojska w takiej chwili” (Wspomnienia polskie. Wędrówki po Argentynie. Warszawa 1990).
Wspominając tamtą wojnę, jesteśmy pełni podziwu dla ówczesnego patriotyzmu Polaków, choć nie nadajemy mu nigdy cech religii, ponieważ istnieje zasadnicza różnica między patriotyzmem a religią, ponieważ przedmiotem religii jest kult samego Stwórcy, natomiast przedmiotem patriotyzmu jest ojczyzna, czyli stworzenie. Nadawanie patriotyzmowi cech religii wiąże się automatycznie z ubóstwianiem stworzenia i jako takie ma charakter bałwochwalstwa. Kto podnosi patriotyzm do rangi religii nie podnosi go wcale, ale obniża, ponieważ zlekceważenie wartości wyższej, musi w konsekwencji prowadzić do zniszczenia porządku wartości w ogóle (por. Józef M. Bocheński, O patriotyzmie).
4. WNIEBOWZIĘCIE CHRZEŚCIJANINA
A my zastanawiamy się dzisiaj, co z tego odległego wydarzenia wynika dla nas?
Dzięki Wniebowzięciu poznajemy, jaki kształt musi posiadać Kościół, aby osiągnął cel swojego ziemskiego pielgrzymowania, czyli niebo. Niebo, które nie jest jakimś miejscem we wszechświecie, jakąś wydzieloną przestrzenią, która istnieje poza naszym światem, ponad chmurami. W niektórych fragmentach Pierwszej Księgi Machabejskiej „Niebo” występuje po prostu jako imię Boga (por. 1Mch 3,18.19.50.60; 4,24.55). Niebo nie jest miejscem, ale stanem. Jest nowym, doskonałym stanem życia. Jest żywą i osobistą więzią z Trójcą Świętą. Jest spotkaniem z Ojcem, które się urzeczywistnia w Chrystusie Zmartwychwstałym dzięki komunii Ducha Świętego. A zatem mówiąc „niebo” chcemy przez to powiedzieć, że nasze miejsce jest w Bogu. To Boża miłość pokonuje śmierć i daje nam wieczność, i tę właśnie miłość nazywamy „niebem”.
Eucharystia - cudowny wynalazek Bożej miłości - jest rzeczywistością zdecydowanie nowotestamentalną i wszelkie analogie ze znakami i wydarzeniami starotestamentalnymi nie mogą przesłonić faktu, że jako sakrament ustanowiony bezpośrednio przez Chrystusa Eucharystia od samego początku stanowiła „nowość” na tyle istotną, że określała charakter i tożsamość nowej religii chrześcijańskiej. Można powiedzieć, że (możliwie pełne) uczestnictwo w uczcie eucharystycznej jest wyznacznikiem stopnia naszego powiązania z Chrystusem i Kościołem oraz warunkiem życia prawdziwie chrześcijańskiego.
Pan Jezus powiedział to bardzo wyraźnie: „Jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego, (...) nie będziecie mieli życia w sobie”. Co to znaczy? Ano znaczy to, że bez tego nadprzyrodzonego wsparcia, jakim jest Komunia święta, nie będziemy w stanie wypełnić zadań, które wynikają z naszego chrześcijańskiego powołania. Nie będzie w nas „życia”, lecz zwyczajna religijna „wegetacja”, to znaczy stan, w którym niby się nie umiera, ale życie nie przynosi owoców zasługujących na zbawienie. Wielu z nas ma już pewnie za sobą takie doświadczenie, że dopóki jesteśmy w stanie łaski uświęcającej i możliwie regularnie w sposób pełny uczestniczymy w Eucharystii, potrafimy przez długi czas wytrwać w dobrym i ustrzec się grzechów ciężkich. Gdy stan łaski utracimy i przestajemy przystępować do Komunii świętej, nasze grzechy zaczynają się powtarzać. Św. Jan Bosko ostrzegał: „Niektórzy mówią, że aby często przystępować do Komunii, trzeba być świętym. To nieprawda. To oszustwo! Komunia jest dla tych, którzy chcą stać się świętymi, a nie dla świętych; lekarstwa podaje się chorym tak jak pokarm słabym”.
I na tym polega cała mądrość ambitnego chrześcijanina. Ma ona swoje źródło w Bożej mądrości, która prowadząc Izraela z niewoli do wolności, „zbudowała sobie dom (...), nabiła zwierząt, namieszała wina i stół zastawiła”. Był to stół zastawiony obficie nie tylko mięsem, chlebem i winem, ale także pokarmami duchowymi, jak choćby objawionym słowem prawa i rozwagi. W trosce o taką mądrość święty Paweł napominał pierwszych chrześcijan z Efezu, aby gromadząc się przy wspólnym stole nie upijali się winem, lecz napełniali Duchem, „przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana” w swoich sercach i dziękując Panu Bogu za wszystko.
Stół, nawet ten „zastawiony obficie”, powinien nie tylko karmić, ale także łączyć. Dlatego „chleb żywy”, czyli Eucharystia, jest nie tylko ofiarą i pokarmem, ale także sakramentem zjednoczenia. Najpierw zjednoczenia ludzi z Bogiem. Wielki czciciel Najświętszego Sakramentu, św. Piotr J. Eymard, zauważył: „Miłość naturalna domaga się trzech rzeczy: obecności kochanej osoby, jej całkowitego posiadania i doskonałego z nią zjednoczenia; Jezus w pełni zaspokaja w porządku nadnaturalnym to prawo miłości w Eucharystii”. Przypomina się tu także spostrzeżenie św. Augustyna, że o ile przyjmowany przez nas w formie pokarmu zwykły chleb upodabnia się do nas i staje się częścią naszego ciała, to spożywane przez nas „ciało Syna Człowieczego” odwrotnie - upodabnia nas do siebie, do Chrystusa, jednocząc nas z Nim maksymalnie. Ale to eucharystyczne zjednoczenie owocuje także w płaszczyźnie horyzontalnej, poziomej, społecznej, jednocząc nas z braćmi i siostrami przyjmującymi to samo Ciało Chrystusa. Słusznie napisał Ludwik Evely, że istnieje tylko jeden dowód na to, że owocnie uczestniczyliśmy we Mszy św., a mianowicie „to, że wychodząc, czujemy, że mocniej się kochamy”.
To między innymi mamy na myśli, gdy mówimy, że Eucharystia jest źródłem i szczytem życia Kościoła. Eucharystia bowiem tworzy Kościół i najpełniej wyraża jego naturę. Przypomina, skąd wyszliśmy i dokąd idziemy. „Kościół - pisze Jan Cardonnel - jest ludem, który ma za zadanie przygotować wspólny stół dla całej ludzkości”.
Pan Jezus powiedział to bardzo wyraźnie: „Jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego, (...) nie będziecie mieli życia w sobie”. Co to znaczy? Ano znaczy to, że bez tego nadprzyrodzonego wsparcia, jakim jest Komunia święta, nie będziemy w stanie wypełnić zadań, które wynikają z naszego chrześcijańskiego powołania. Nie będzie w nas „życia”, lecz zwyczajna religijna „wegetacja”, to znaczy stan, w którym niby się nie umiera, ale życie nie przynosi owoców zasługujących na zbawienie. Wielu z nas ma już pewnie za sobą takie doświadczenie, że dopóki jesteśmy w stanie łaski uświęcającej i możliwie regularnie w sposób pełny uczestniczymy w Eucharystii, potrafimy przez długi czas wytrwać w dobrym i ustrzec się grzechów ciężkich. Gdy stan łaski utracimy i przestajemy przystępować do Komunii świętej, nasze grzechy zaczynają się powtarzać. Św. Jan Bosko ostrzegał: „Niektórzy mówią, że aby często przystępować do Komunii, trzeba być świętym. To nieprawda. To oszustwo! Komunia jest dla tych, którzy chcą stać się świętymi, a nie dla świętych; lekarstwa podaje się chorym tak jak pokarm słabym”.
I na tym polega cała mądrość ambitnego chrześcijanina. Ma ona swoje źródło w Bożej mądrości, która prowadząc Izraela z niewoli do wolności, „zbudowała sobie dom (...), nabiła zwierząt, namieszała wina i stół zastawiła”. Był to stół zastawiony obficie nie tylko mięsem, chlebem i winem, ale także pokarmami duchowymi, jak choćby objawionym słowem prawa i rozwagi. W trosce o taką mądrość święty Paweł napominał pierwszych chrześcijan z Efezu, aby gromadząc się przy wspólnym stole nie upijali się winem, lecz napełniali Duchem, „przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana” w swoich sercach i dziękując Panu Bogu za wszystko.
Stół, nawet ten „zastawiony obficie”, powinien nie tylko karmić, ale także łączyć. Dlatego „chleb żywy”, czyli Eucharystia, jest nie tylko ofiarą i pokarmem, ale także sakramentem zjednoczenia. Najpierw zjednoczenia ludzi z Bogiem. Wielki czciciel Najświętszego Sakramentu, św. Piotr J. Eymard, zauważył: „Miłość naturalna domaga się trzech rzeczy: obecności kochanej osoby, jej całkowitego posiadania i doskonałego z nią zjednoczenia; Jezus w pełni zaspokaja w porządku nadnaturalnym to prawo miłości w Eucharystii”. Przypomina się tu także spostrzeżenie św. Augustyna, że o ile przyjmowany przez nas w formie pokarmu zwykły chleb upodabnia się do nas i staje się częścią naszego ciała, to spożywane przez nas „ciało Syna Człowieczego” odwrotnie - upodabnia nas do siebie, do Chrystusa, jednocząc nas z Nim maksymalnie. Ale to eucharystyczne zjednoczenie owocuje także w płaszczyźnie horyzontalnej, poziomej, społecznej, jednocząc nas z braćmi i siostrami przyjmującymi to samo Ciało Chrystusa. Słusznie napisał Ludwik Evely, że istnieje tylko jeden dowód na to, że owocnie uczestniczyliśmy we Mszy św., a mianowicie „to, że wychodząc, czujemy, że mocniej się kochamy”.
To między innymi mamy na myśli, gdy mówimy, że Eucharystia jest źródłem i szczytem życia Kościoła. Eucharystia bowiem tworzy Kościół i najpełniej wyraża jego naturę. Przypomina, skąd wyszliśmy i dokąd idziemy. „Kościół - pisze Jan Cardonnel - jest ludem, który ma za zadanie przygotować wspólny stół dla całej ludzkości”.
Data dodania 15 lutego 2019