Spotkanie absolwentów jeżewskiej Szkoły Podstawowej rocznika ™75
Spotkanie absolwentów jeżewskiej Szkoły Podstawowej rocznika ’75
Po raz drugi - tym razem po pięciu latach spotkali się absolwenci rocznika '75
Kilka dni temu spotkali się absolwenci 1975 jeżewskiej Szkoły Podstawowej. To już ich drugie spotkanie. Po raz pierwszy byli uczniowie spotkali się w roku 2005, trzydzieści lat po skończeniu szkoły. Wówczas obecni na spotkaniu ustalili, że będą się spotykać co pięć lat.
Zjazd, jak za dawnych lat rozpoczął się sprawdzeniem listy obecności. Już od samego początku uroczystości było zabawnie. Panie wyczytywane były po nazwisku panieńskim, jednak przez minione trzydzieści lat zdążyły się przyzwyczaić do nazwiska po mężu. Nazwiska niektórych kobiet parę razy były wyczytywane, a one w ogóle nie reagowały. – Nawet mi przez głowę nie przeszło, że to o mnie chodzi. Myślałam sobie, że teraz któraś z moich koleżanek tak się nazywa. Dobrze, że kolega mnie szturchnął, wiedział lepiej niż ja, że to o mnie mowa – mówiła ze śmiechem jedna z pań. Organizatorzy wyczytali również nazwiska dziewięciu koleżanek i kolegów, którzy kiedyś też zasiadali z nimi w szkolnych ławach, a dziś już nie żyją. Symboliczną minutą ciszy uczcili ich pamięć, nieżyjących już nauczycieli oraz ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Po części oficjalnej i wspólnej kolacji przyszedł czas na rozmowy i wspomnienia. – Okres szkolnych lat to chyba najmilszy czasem w życiu każdego z nas. Wówczas zawiązywały się pierwsze przyjaźnie i miłości, teraz po tylu latach z przyjemnością się do tych chwil wraca – mówili organizatorzy. Byli uczniowie z rozrzewnieniem wspominali metody wychowawcze niektórych nauczycieli i rygor panujący w szkole. - Po tylu latach widać ewidentne różnice w sposobach nauczania i w podejściu nauczyciela do ucznia. Kiedyś szkoła była przede wszystkim miejscem do pozyskiwania wiedzy. Teraz jest miejscem spotkań uczniów, a przy okazji nauki. Za naszych czasów żadne farbowanie włosów, stylizowanie fryzur czy robienie makijażu w podstawówce w ogóle nikomu do głowy nie przyszło. Niemile była widziana delikatna biżuteria w postaci malutkich kolczyków w uszach czy ekstrawagancki strój. Teraz młodzież nie ma takich ograniczeń. Na porządku dziennym są przykrótkie bluzeczki, spodnie „biodrówki”, modnie obcięte włosy, makijaż i kolczyki w dowolnej części ciała – mówiły mamy nastoletnich córek.
Takie spotkania to również okazja dla uczestników do tego aby porozmawiać o mijającym życiu. Zrobić wewnętrzny bilans i skonfrontować go z założeniami i marzeniami z podstawówki. W kameralnej atmosferze przy lampce dobrego wina opowiadali o swoich rodzinach, dzieciach, wnukach, pracy, sukcesach i porażkach życiowych. Kilka osób z tego grona to już biologiczne babcie i dziadowie. Wiele z nich jest jeszcze wciąż młodych ciałem i duchem – jak mówią sami o sobie. Tylko czasem nie mogą się nadziwić kiedy minęło to trzydzieści parę lat. - A przecież jeszcze tak niedawno wychowywaliśmy swoje dzieci. A tu nagle przyszło nam wnuki bawić. Bo jak śpiewał jeden znany polski wykonawca, my jeszcze jesteśmy za młodzi na sen i już za starzy na grzech – twierdzą.
Niestety nie wszyscy absolwenci zaszczycili swoją obecnością, większość z nich tłumaczyła się wcześniejszymi planami związanymi z długim weekendem. A ci co byli nie raz ich wspominali nieobecnych. – Oj szkoda, że nie ma z nami Marka czy Ani, byłoby o czym porozmawiać. A komu chwilowo znudziły się rozmowy i wspominki, mógł potańczyć do przebojów „z tamtych lat” granych przez Andrzeja Smeję.
Niektóre fragmenty zapożyczone z Czasu Świecia
Data dodania 15 lutego 2019