Dziś jest niedziela 19 maja 2024 r. Godzina 03:20 Imieniny Celestyny, Iwony, Piotra

Jesienny spływ kajakowy

Jesienny spływ kajakowy

Jesienny spływ kajakowy



W sobotę przy pięknej słonecznej pogodzie, prawie czterdziestoosobowa grupa Jeżewian udała się na trzeci już  rekreacyjny spływ kajakowy organizowany przez Bibliotekę Publiczką w Jeżewie przy wydatnej pomocy i zaangażowaniu członków Klubu Turystów Wodnych „Celuloza” ze Świecia. Tym razem trasa wiodła rzeką Wdą na odcinku od Tlenia do Źura. Jednak, aby nie było tak łatwo, jak się okazało później, łatwo wcale nie było, a spływ zbyt szybko nie dobiegł końca znawcy tematu czyli członkowie klubu, wraz ze współorganizatorkami, postanowili trasę nieco wydłużyć.  Najpierw opłynąć okoliczne jeziora i zatoczki, a dopiero potem obrać kurs do Źura. Jednocześnie nie mówiąc o tym pozostałym, wiosłującym uczestnikom. A co do wiosłowania właśnie, to na jeziorze wiele trudniej się płynie, bo nie ma charakterystycznego rzecznego nurtu, pomagającego płynąć kajakom do przodu. No i niestety bardziej trzeba się namęczyć i mocniej wiosełkiem pomachać, a to nie do końca wszystkim wychodziło. Miej więcej po godzinie pływania pilot początkowy w osobie Czesława Grzonkowskiego, w kajaku do pary z Wiesławą Ziółkowską, zainicjował przerwę na przysłowiowe drugie śniadanie. Jak się okazało po chwili, ulokowanie dwudziestu kajaków nad brzegiem jeziorka, między czcinami było nieco kłopotliwe. Dlatego też kajakarze postanowili pójść trochę dalej, a dokładnej mówiąc wyżej. Niestety  śliskie i spadziste podłoże było przyczyną tyleż nie groźnych co zabawnych wypadków i upadków. Tym sposobem jednak kajaki zostały wciągnięte na górę i zaparkowane na polu, w dodatku z kikutami pozostałymi po skoszonym zbożu. Przy okazji też rozgorzała dyskusja na temat tego czy kajakarze jedzą właśnie drugie śniadanie na rżysku, czy może na ściernisku. Jak by nie było widok kajaków na takim dość niecodziennym podłożu prezentował się wyjątkowo oryginalnie. Warto przy okazji dodać, że cykliczne spływy kajakowe często   posiadają dość osobliwie brzmiące nazwy takie jak na przykład „Kapustniki” czy „Papierniki”. Jak dowiedzieliśmy się od członków kajakowego klubu, nazewnictwo często bierze się właśnie z takich nieoczekiwanych sytuacji. Tak więc tenże spływ został nieoficjalnie i kompromisowo okrzyknięty rżyskowo – ścierniskowym. Po krótkim odpoczynku i przerwie śniadaniowej czas było ruszyć w dalszą, najpierw jednak powrotną drogę. Ku zdziwieniu większości kajakarzy pilot nie prowadził ich dalej, jak się wszyscy tego spodziewali, a z powrotem. Tak więc Jeżewianie raz jeszcze mieli okazję podziwiać ponad dwukilometrowy odcinek jeziora bogaty w rozliczne zatoczki i wysepki. Dopiero potem prostym wodnym szlakiem pilot poprowadził  ich przez Grzybek do Źura. Jak dowiedzieliśmy się od członków klubu na tym odcinku właściwie ciągnie się jezioro Źurskie, do tego miejscami wiał dość silny wiatr  dodatkowo utrudniający wiosłowanie. Miej wprawnym kajakarzom wszystko to sprawiało nieco trudności w pokonywaniu trasy. Tak, że już po jakimś czasie ekipa zaczęła  rozwlekać się i kilka kajaków zostało daleko w tyle. Dobrą godzinę później od początkowej grupy, kiedy to wszyscy już najedzeni i wypoczęci, siedzieli sobie przy kawusi,  reszta ekipy ostatkiem sił co u niektórych,  dopiero dotarła do celu.
Tu nad brzegiem jeziora, wszyscy zajadając kiełbaski z grilla, dzielili się wrażeniami. Ci co to pierwszy raz brali udział w spływie mówili, że było super i już piszą się na kolejną taką imprezę. Większość grupy jednak, już kolejny raz miała okazję podziwiać urokliwe zakątki Wdy z wysokości kajaka.
Odpoczynek przy grillowanych kiełbaskach i kawie pokrzepił kajakarzy także do mini zawodów kajakowych nie trzeba było specjalnie nikogo długo namawiać. A zawody były bardzo zacięte  i pełne emocji, dlatego też wszyscy uczestnicy zostali nagrodzeni sympatycznymi upominkami. W kategorii żartobliwie nazwanej „wapniakami” czyli umownie, osobami po czterdziestym roku życia, najszybsze okazało się małżeństwo Lidia i Wiesław Nowakowie. W kategorii żeńskiej najlepszą okazała się Katarzyna Ziółkowska, a w kategorii męskiej Tomasz Błędzki. Ostatnim, powoli tradycyjnym już punktem spływu były podziękowania i upominki. Jak zwykle jeżewska grupa też miała przygotowane specjalne podziękowania dla  aktywnych członków Marka Kaweckiego, Marcina Michty i Czesława Grzonkowskiego oraz dla całego Klubu Turystów Wodnych, bo jak mówią współorganizatorki  z Biblioteki Publicznej w Jeżewie -  bez ich wydatnej pomocy i zaangażowania, zorganizowanie takiej aktywnej formy spędzania czasu na świeżym powietrzu byłoby niemożliwe.
http://www.ktw-celuloza.pl/

Data dodania 15 lutego 2019

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Zamknij